Niespełna dwóch na pięciu Polaków przeczytało w ciągu roku jakąkolwiek książkę – podaje Raport Biblioteki Narodowej z 2017 r. Na niskim poziomie czytelnictwa cierpią wydawcy i księgarze. Analizy Bisnode Polska pokazują, że tylko w ostatnich 12 miesiącach pogorszyła się kondycja finansowa niemal co dziesiątego z nich. Z dwojga złego lepiej być jednak księgarzem niż wydawcą. Problemy z regulowaniem rat kredytów i faktur zdecydowanie częściej dotykają bowiem tych drugich – wynika z danych BIG InfoMonitor i BIK.
Mniej więcej dekadę temu, w okresie 2004-2008 nastąpił w Polsce wyraźny spadek poziomu czytelnictwa i od tego czasu czytelnictwo utrzymuje się na stałym, niskim poziomie. W 2017 r. 62 proc. Polaków nie przeczytało ani jednej książki, a przeczytanie co najmniej 7 książek w tym okresie zadeklarował jedynie co dziesiąty z nas – wynika z raportu Biblioteki Narodowej – Stan Czytelnictwa w Polsce w 2017 r. To palący problem, szczególnie wśród osób młodych. W grupie osób po 60. roku życia spadek czytelnictwa jest mniejszy. Według Polskiej Izby Książki w krajach rozwiniętych jedną książkę rocznie czyta 80-90 proc. społeczeństwa.
Funkcjonowanie na rynku księgarskim i wydawniczym w tak niesprzyjających warunkach nie jest łatwe. Jak wynika z analiz wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska w ciągu 12 miesięcy grupa firm zajmujących się wydawaniem i sprzedażą książek, w słabej i złej kondycji finansowej wzrosła z 44 do 53 proc. Choć gospodarka ma się coraz lepiej, rosną dochody społeczeństwa, biznes związany z książkami na tym nie korzysta.
Wydawcy mają się gorzej od księgarzy
– Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz bazy BIK wynika, że trudniejsza jest sytuacja wydawców niż księgarzy – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – To właśnie na nich ciąży największe ryzyko – dodaje. Zaległe zobowiązania wobec kontrahentów i banków posiada 5,4 proc. wydawców książek (289 z 5 353 zarejestrowanych w Polsce firm), czyli co dziewiętnasty. Podczas gdy wśród księgarzy udział niesolidnych płatników sięga 3,7 proc., czyli co dwudziesty siódmy.
Zaległości wydawców i księgarzy – przeterminowane o co najmniej 30 dni, na kwotę min. 500 zł – wynoszą łącznie 35,3 mln zł. Z tego zdecydowana większość 28,9 mln zł przypada na wydawnictwa. Średnia kwota zobowiązania wydawnictwa niezapłacona w terminie to aż 99 997 zł. Ale to nie wszystko, ponieważ kolejne prawie 18 mln zł wynoszą niespłacane kredyty zaciągnięte przez osoby prywatne, prowadzące działalność wydawniczą, a jak pokazuje praktyka w większości przypadków współfinansują one funkcjonowanie firm.
Zaległości księgarń są znacznie niższe niż wydawców i wynoszą 6,4 mln zł. Średnio na jedną księgarską firmą przypada 44 251 zł zaległości. Dodatkowo kolejne 9 mln zł to niespłacane w terminie kredyty zaciągnięte przez osoby prywatne, prowadzące działalność księgarską. Zarejestrowanych księgarni jest w Polsce, niecałe 4 tys., o jedną czwartą mniej niż wydawnictw. Faktycznie działa jedynie ok. 2,3 tys.
Ustawa o jednolitej cenie książki wciąż w poczekalni
Na trudne położenie wydawców od lat zwraca uwagę Polska Izba Książki (PIK), która podaje, że polski rynek jest tak zorganizowany, że detaliczni i hurtowi odbiorcy książek mają praktycznie 100 proc. prawa zwrotu książek, a do tego wywierają silną presję na obniżanie cen przez wydawców już od pierwszych dni po wejściu tytułu na rynek. Według PIK sytuację wydawców i mniejszych księgarń poprawiłaby ustawa o jednolitej cenie książki, nakładająca na wydawców i importerów książek obowiązek ustalenia na 12 miesięcy jednolitej ceny książki przed wprowadzeniem jej do obrotu we wszystkich kanałach dystrybucji. Starania o wdrożenie ustawy wzorowanej na rozwiązaniach obowiązujących m.in. w Niemczech, Włoszech i Francji wciąż jednak trwają.
– Nie ma jednak pewności czy projekt ustawy o jednolitej cenie książki faktycznie w sposób znaczący poprawi sytuację finansową wydawców. Należy bowiem pamiętać, że problemem jest nie tylko zbyt niska marża, ale w nie mniejszym stopniu dalekie terminy płatności, które i tak są nagminne przekraczane. Zatory płatnicze to prawdziwa zmora tego rynku – dodaje prezes BIG InfoMonitor. O płatnościach na rzecz wydawców, regulowanych przeważnie po 6-9 miesiącach wspomina też w swoim raporcie PIK.
W poszukiwaniu alternatyw
W obliczu trudności, wydawcy szukają więc alternatywnych rozwiązań, które pomogłyby im przezwyciężyć niekorzystne tendencje rynkowe. Z jednej strony coraz bardziej istotnym segmentem sprzedaży, są duże zamówienia, np. dla bibliotek, z drugiej wyjście z ofertą poza księgarnie. Obecnie nawet w osiedlowych dyskontach możemy zaobserwować stosy książek, nie mówiąc już o dużych hipermarketach, gdzie półki z książkami mogą zajmować nieraz całą alejkę. Ten kanał sprzedaży ma szansę poprawić sytuację wydawców, ponieważ wielu z nas chętnie kupi książkę niejako przy okazji większych zakupów. Oczywiście, pod warunkiem, że interesuje nas pozycja z gatunku popularnych, a nie specjalistyczna, czy bardziej ambitna literatura, po którą już trzeba wybrać się do księgarni.
Mówiąc o książkach, nie należy też zapominać e-bookach oraz audiobookach, które choć nadal niszowe, szybko zyskują na popularności. Co prawda, jak wynika raportu ARC Rynek i Opinia opracowanego na zlecenie firmy Virtualo, rynek e-książek w Polsce jest jeszcze mały, stanowi 2–5 proc. sprzedaży książki drukowanej, ale cały czas jest rosnący. Wzrosty sięgają ok. 50 proc. w skali roku. Potencjał rozwoju rynku audiobooków wydaje się jeszcze większy. Według Raportu Stan Czytelnictwa w Polsce w 2017 r. kontakt z audiobookiem i e-bookiem miało w 2017 r. po 6 proc. Polaków, co przy 38 proc. osób, które przeczytały co najmniej jedną książkę wypada nieźle.
Analiza kondycji finansowej wydawców i księgarzy została przygotowana przez BIG InfoMonitor z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich.