Kupcy zrzeszeni w Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan uważają, że obecna konstrukcja podatku od sprzedaży detalicznej w przedstawionym projekcie zdecydowanie premiuje sieci wielkopowierzchniowe, które to właśnie tym podatkiem miały być obłożone. W liście do premier Beaty Szydło piszą, że po wprowadzeniu ustawy w obecnym kształcie czeka ich bankructwo i wskazują niekorzystne dla małych i średnich polskich przedsiębiorstw zapisy projektu ustawy.
Najpoważniejszy z zarzutów dotyczy objęcia podatkiem sieci zrzeszające niezależnie działających i niepowiązanych ze sobą kapitałowo przedsiębiorców. Polskie sieci franczyzowe to ewenement na skalę europejską. Pierwsze tego typu zrzeszenia zaczęły powstawać 25 lat temu w obronie przed masowo napływającą do Polski konkurencją ze strony olbrzymich sieci hipermarketów. To właśnie dzięki tego typu integracji niezależnych podmiotów udział polskich firm handlowych nie został zmarginalizowany, jak w innych krajach europejskich. W Polsce rodzimy handel jest wyjątkowo mocną konkurencją dla międzynarodowych koncernów, dlatego też, jak twierdzą eksperci, ceny żywności należą do najniższych w Europie.
Sieć franczyzowa to, najprościej mówiąc, zrzeszenie niezależnych sklepów, które działają pod jednym szyldem. Niezależnych – ponieważ są to oddzielne przedsiębiorstwa. Każde ma swój NIP, Regon, jest podatnikiem podatku dochodowego i VAT. Przedsiębiorstwa te, to najczęściej małe i średnie firmy rodzinne. Dlaczego się zrzeszają? Z prostej przyczyny, aby mieć szansę konkurowania na rynku. Pojedynczy sklep nie ma bowiem praktycznie żadnych możliwości, aby wydawać swoje gazetki promocyjne, plakaty, mieć reklamę w radio czy telewizji. Nie ma także szans, aby zaopatrywać się tanio w hurtowniach i mieć konkurencyjne ceny. Natomiast zrzeszenie kilkuset, czy kilku tysięcy takich podmiotów, to już nieporównywalnie większa siła.
W projekcie ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej znalazły się jednak zapisy, które tego typu zrzeszenia niezależnych podmiotów traktują na równi z wielkimi sieciami handlowymi, które są w 100% właścicielami swoich sklepów i działają pod jednym NIP-em. Mówi o tym art. 4.2 projektu ustawy. Co więcej, art. 7.4, jako podstawę opodatkowania przyjmuje zsumowany obrót wszystkich sklepów wchodzących w skład sieci, a art. 10 nakłada na franczyzodawcę obowiązek obliczania, pobierania i wpłacania podatku w imieniu zrzeszanych sklepów. Kupcy uważają, że te zapisy doprowadzą do upadku sieci franczyzowych i zrzeszanych w nich sklepów. Taka konstrukcja oznacza bowiem w praktyce, że nawet mały sklep działający w sieci zapłaci podatek najwyższej stawki, na równi z hipermarketem, mimo,że gdyby nie był zrzeszony byłby zwolniony z tego obowiązku, ponieważ obejmowała by go kwota wolna. Na takie zwolnienie nie ma jednak szans sklep franczyzowy, po zsumowaniu obrotów wszystkich sklepów w sieci. Na franczyzodawców został nałożony także niemożliwy w praktyce do zrealizowania obowiązek rozliczania podatku. Muszą oni co miesiąc zebrać informacje o obrotach tysięcy zrzeszanych podmiotów, obliczyć podatek, przesłać każdemu informację, w jakiej wysokości go naliczono oraz wpłacić podatek za wszystkich członków sieci. Są to gigantyczne kwoty, zdecydowanie przewyższające możliwości franczyzodawców, a często nawet wyższe niż ich obroty. Spowoduje to bankructwo franczyzodawców już po pierwszym miesiącu obowiązywania ustawy, kiedy to będą musieli zapłacić należny podatek.
W przypadku Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan, taka kwota to 8 mln. zł miesięcznie, czyli ponad 100 mln zł rocznie. Jeśli zapisy te nie zostaną poprawione w toku dalszych prac legislacyjnych franczyzodawcy będą zmuszeni do rozwiązania sieci, co spowoduje że sklepy zostaną pozbawione wsparcia, jakie obecnie otrzymują. W perspektywie doprowadzi to także do ich upadku. Kupcy domagają się, aby podatek naliczany był indywidualnie od każdego przedsiębiorstwa wg NIP, tak jak w przypadku wszystkich innych podatków – dochodowych (PIT, CIT), czy też VAT.
Kupcy uważają także, że skala podatku zaproponowana w projekcie ustawy poważnie zagrozi rentowności ich działalności, a „płaska” progresja preferuje olbrzymie, zachodnie sieci hipermarketów i dyskontów. Małe sklepy, przy rentowności na poziomie 0,3%-1% mogą nie poradzić sobie z obciążeniami, jakie będą musiały wpłacić do budżetu. W przypadku dużych operatorów międzynarodowych, gdzie rentowność działalności jest dużo większa, bo na poziomie 5%-6%, takiego zagrożenia nie ma. Co więcej, hipermarkety i dyskonty przerzucą koszty nowego podatku po części na dostawców oraz na klientów, podnosząc ceny towarów, które nie są uważane za „opiniotwórcze”, aby konsumenci nie dostrzegli różnicy. Małe sklepy takiej możliwości nie mają – ogranicza je chociażby dużo węższy asortyment towarów.
W liście handlowców do premier Beaty Szydło przedstawione zostały także kolejne ważne postulaty. Kupcy uważają, że od podatku od sprzedaży detalicznej powinna być możliwość odliczenia zapłaconego podatku dochodowego. Brak takiej możliwość spowoduje bowiem, że znów polskie małe i średnie przedsiębiorstwa, które uczciwie płacą podatki dochodowe będą w zdecydowanie gorszej sytuacji, niż ich potężna międzynarodowa konkurencja. Podatek od sprzedaży (zwany początkowo podatkiem od sieci wielkopowierzchniowych) miał być bowiem „batem” na te zagraniczne koncerny, które transferują zyski za granice i unikają płacenia podatków w Polsce. Tymczasem, to polskie firmy zapłacą podwójnie – dotychczasowy podatek dochodowy oraz nowy obrotowy, a sieci zagraniczne tylko jeden – obrotowy. Nie zostanie więc spełniony wielokrotnie podnoszony w kampanii wyborczej postulat obłożenia podatkiem sieci transferujących zyski zagranicę.
Kupcy zwrócili również uwagę, że wyższa stawka podatku w sobotę, kiedy to realizowana jest zdecydowanie większa sprzedaż niż każdego innego dnia tygodnia da kolejne potężne narzędzie sieciom zagranicznym w walce z polskimi małymi i średnimi przedsiębiorstwami. Wystarczy,
że większe podmioty (które przeniosą obciążenia związane z nowym podatkiem na swoich dostawców i/lub klientów oraz mają większą rentowność działalności) będą mogły np.: stosować bardzo agresywne promocje przyciągające konsumentów do swoich sklepów. Małe sklepy będą natomiast zmuszone zamknąć placówki w sobotę, przez co stracą nawet 25%-30% swoich obrotów lub prowadzić handel poniżej progu rentowności.
Handlowcy wskazują też na bardzo wysokie koszty społeczne. Ustawa w projektowanym kształcie spowoduje nieuchronną upadłość ponad 25.000 sklepów franczyzowych działających obecnie w Polsce skutkując też uderzeniem w producentów o podobnej skali działania: piekarnie, mleczarnie, masarnie, hurtownie, zakłady przetwórstwa owocowo-warzywnego, w rolników, sadowników i ogrodników, dla których polskie małe i średnie przedsiębiorstwa handlowe są głównym odbiorcą. Zagrożony jest także los dziesiątek tysięcy pracowników sklepów i ich rodzin. Tylko w Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan zatrudnionych jest obecnie 23.000 pracowników.
Trwa protest polskich kupców przeciwko projektowi ustawy w zaprezentowanym kształcie. Na tysiącach sklepów pojawiły się plakaty i banery z hasłem „Pogrzeb polskiego handlu”. 11 lutego odbędzie się manifestacja kupców przed Sejmem w obronie polskiego handlu.